10

mar

2016

Budowanie robota

Jak wczoraj wspominałem, postanowiłem dodać parę poprawek do grafiki, którą dopiero co skończyłem. Zmiana niewielka, ale nie dawała mi spokoju.



9

mar

2016

Jak się robi parówki #2

Kontynuując poprzedni wpis, zabrałem się za kolorowanie mojej pracy. Nie jestem pewien jeszcze efektu końcowego, ale mogę zaprezentować dalszą cześć procesu.

Ostatnia wersja obrazka przed pokolorowaniem. Stwierdziłem, że by go dopracować potrzebny jest już kolor. Dalsze dodawanie szczegółów zdaje się na razie nie mieć sensu w odcieniach szarości.

Tworzę dwie warstwy, jedną jako “nakładkę”, a drugą, jako “łagodny kolor”. Staram się znaleźć klimat kolorystyczny jaki będzie miała praca. Zanim zdecydowałem się akurat na ten, próbowałem jeszcze ze schematem bliższym zieleni i jednym bardziej brązowym.

Staram się zorientować, gdzie pojawią się jakieś źródła światła. Blask monitorów, drobne lampki w tle. Dodatkowo zaznaczam kolor jakim będzie świecił wizjer robota.

Kolor ułatwia też dodawanie kolejnych szczegółów. Następne poprawki pojawiają się już w kolorowej wersji pracy. Poszerzam też delikatnie paletę, wprowadzając parę dodatkowych kolorów.

Dalsza praca nad światłami i kontrastem. To co sprawdzało się w czarni i bieli, niekoniecznie musi być dobre po przejściu do koloru. Warto zastanowić się nad zwiększaniem kontrastów.

Na koniec wykonuje jeszcze drobne poprawki i dodaje parę efektów, które mogą akurat sprawdzić się w przypadku danej pracy. Dodaję efekt aberracji kolorystycznej, który pojawia się czasem w przypadku cyfrowych urządzeń rejestrujących i można go spotkać też w przypadku kaset VHS. Nadaje on pracy odrobinę retro klimatu. By jeszcze go wzmocnić wykorzystałem szum cyfrowy. Dzięki paru takim sztuczką, praca może wyglądać odrobinę lepiej.

Teoretycznie jest to skończony rysunek. Nie jestem jednak do końca do niego jeszcze przekonany i czasem warto odstawić pracę na dzień, bo świeże spojrzenie, po kilkunastu godzinach od zakończenia pracy, zwykle pomaga w ocenie tego co się wykonało. Nigdy nie jestem pewien, czy po pewnym czasie nie spróbuję wprowadzić jakichś poprawek. Zawsze zachowuję więc pliki paru różnych wersji grafiki, z niescalonymi warstwami, co pomaga w późniejszej obróbce.



4

mar

2016

Jak się robi parówki #1

Pracuje teraz nad obrazkiem nie związanym z żadnym projektem, czymś co robię trochę dla ćwiczeń. Chcę wypróbować pewien schemat kolorystyczny, który przyszedł mi do głowy, kiedy oglądałem urywki z filmu animowanego z lat 80-tych. Zanim go skończę, chciałbym pokazać wam jak może przebiegać proces twórczy. Od razu zaznaczam, że jest to tylko jeden ze sposobów w jaki pracuję, bo wiele zależy od tego jaki akurat efekt chcę uzyskać.

 

 

Oto fragment, który mnie zainspirował. Klipy z filmu Neo Tokyo (seans w planach), które nadały w pewnym sensie kierunek mojej dalszej pracy.

Pracę zaczynam od luźnego szkicowania, gdzie staram się podjąć decyzję nad czym właściwie będę się zajmował. Określam tu jakąś podstawową kompozycję, czy kształty. Pozwala to mi też na ruszenie wyobraźni i rozpracowanie się, bo nie zawsze posiadam od razu pomysł, jaki będzie temat pracy. Gdzieś w pamięci mam ogólny koncept na schemat kolorystyczny. Szkice są jednak w czerni i bieli, bo zamierzam mocno ograniczyć paletę kolorystyczną. Pomoże mi to także w pracach nad światłem.

Stwierdziłem, że do tego co chce uzyskać, najbardziej nada się ten kadr. Przenoszę go do nowego dokumentu i trochę powiększam pracę. W tym momencie stwierdzam, że chyba zrobię jakiegoś robota w trakcie budowy. To dobra odskocznia od karczm i fantasy, w jakim siedziałem przez ostatnie tygodnie. Na razie niewiele tutaj widać, ale dla mnie to nie problem.

Rozwijam wcześniejszy szkic i zaczynam się zastanawiać nad szczegółami. Zmieniłem także proporcje obrazka i poprawiam odrobinę kompozycję. Brak tu jeszcze świateł, choć na pewno robot będzie miał świecące neonowym blaskiem oko.

Zaczynam pracować nad światłami. Staram się ustalić z jakiego kierunku będzie padało oświetlenie, a także zastanawiam się nad jego charakterem. Czy może powinno być bardziej rozproszone, czy może lepiej, gdyby było ukierunkowane, punktowe. Ostatecznie, decyduję się na to ostatnie. Stwierdziłem także, że postać pracująca nad robotem powinna być w innej skali, a także przemieściłem ją bardziej na środek ilustracji.

Dalej pracuję nad oświetleniem. Zaczynam koncentrować się na kontrastach i wyprowadzeniem klimatu pracy.Zaczynam też decydować o elementach, które będą znajdować się w cieniu. W tym celu używam warstwy, którą ustawiam jako nakładkę a na niej maluję miękkim pędzlem. Daje to pewien gradient odcieni szarości, który można wykorzystać w dalszej pracy.

W tym momencie zaczynam pracę nad szczegółami. Pojawia się detal. Wciąż pracuje nad światłem i kontrastem, staram się zapanować nad bryłami, które zaczynają się szybko mnożyć. Praca trochę zwalnia.

Tu malunek zaczyna co raz bardziej przypominać coś prawie gotowego. Jeszcze sporo rysowania przede mną. Wciąż w czerni i bieli, zapewne czeka mnie jeszcze parę etapów, zanim pojawią się pierwsze próbki koloru. Na razie na tym się zatrzymamy. Następny wpis tego typu zapewne pojawi się za parę dni, wtedy postaram się zaprezentować dalsze etapy i gotowy obrazek.



3

mar

2016

Boję się duchów


Kiedy ogłoszono, że Ghostbusters dostanie remake/sequel (bo ciężko powiedzieć, czy to jedno, czy drugie), w dodatku w całości w kobiecej obsadzie, byłem zaintrygowany. Z jednej strony intuicja podpowiada, że dwa razy ducha w butelkę nie da się złapać (co udowodnił sequel) i nowa produkcja będzie prawdopodobnie klapą. Z drugiej, odważne posunięcie, by tym razem w roli pogromców pojawiły się wyłącznie panie, dawało pewne nadzieje. W końcu jeśli robić to jeszcze raz, to przynajmniej z jakimś ciekawym twistem, odważnie i bez kompleksów. Inaczej nie ma sensu przerabiać czegoś, co było bliskie ideału już za pierwszym razem.  Wydawało się, że ktoś włoży w to trochę serca i otrzymamy coś przyzwoitego.

Na razie na nic takiego się nie zapowiada. W moim mniemaniu zaprezentowany trailer jest okropny.  Brak w nim naturalnej chemii i uroku Dana Aykroyda i Harold Ramisa, a obsada zdaje się być bandą gigantycznych stereotypów, pozbawionych ludzkich charakterystyk. Każda z aktorek zdaje się odgrywać te same role, co panowie w poprzedniej inkarnacji filmu, tyle że z jeszcze większym przesadyzmem. Nerd, jest jeszcze nerdowski, grubas, jeszcze grubszy, a czarnoskóry członek zespołu został napisany przez kogoś, kto Afroamerykanów widział jedynie w gangsterskich filmach, bądź kinie blacksploitation. Od razu czuć, że ktoś za bardzo stara się być “cool” i nie wychodzi mu to na dobre. Czuć sztuczność i mam wrażenie, że w role nie wcielają się profesjonalni aktorzy, a zbieranina komików, którzy doświadczenie zdobywali w stand-upie. Odór tworu, napisanego przez hollywoodzkich speców od marketingu, a nie miłośników dobrego kina fantastycznego, ciągnie się za tym zwiastunem na kilometr. Najwyraźniej ktoś liczy na to, że widownia przełknie wszystko, jeśli wciśnie się w to znaną markę.

Nie przekonują mnie też efekty specjalne, które wyglądają jak wyciągnięte z aktorskiego filmu Disneya z księżniczkami. Animatronika i animacja poklatkowa z oryginału miały lepszą atmosferę i były bardziej niepokojące. Tu obraz przesycony jest zbyt mocnymi kolorami, a duchy wydają się tanie i to nie w dobrym tego słowa znaczeniu, jakie postawiło by na nogi każdego miłośnika kina klasy Z. Gdy zapowiedzieli kobiecą wersję Ghostbusters, to chciałem zobaczyć, co z tego wyjdzie, bo w sumie to był jedyny sposób na wykonanie interesującego remake’a. Teraz mi się odechciało. Egon się w grobie przewraca. Nie dziwię się, że Bill Murray unikał kolejnych sequeli, jeśli tak miały one wyglądać.



1

mar

2016

Deadpool

Po tytule newsa możecie wywnioskować, że byłem w kinie. Deadpool, to jeden z tych filmów, po których spodziewałem się, że będzie klapą. Wielu miało w stosunku do niego wielkie oczekiwania, internet rozpływał się nad faktem, że czempion wychowany na jego mleku dostał własny film, a ja pozostawałem sceptyczny. Wiedziałem, że Deadpool był niedofinansowany, a Fox nie pokładało w nim wielkich nadziei. W dodatku Ryan Reynolds już jeden seans mi umilił i Hal Jordan w jego wykonaniu był nie do zniesienia. Jednak osobowość, która nie sprawdziła się kompletnie jako Green Lantern, świetnie zagrała jako Wade Wilson. Deadpool to dobry film, nie wiem, czy nie najlepsza i nie najwierniejsza adaptacja komiksu w ogóle. Na pewno jedna z najlepszych komedii, jakie widziałem ostatnio. Dodajcie sobie do tego Colossusa, którego wszystkie pozostałe filmy z X-menami mogą pozazdrościć. Jutro postaram się napisać jakiś dłuższy tekst, dzisiaj jestem najzwyczajniej zauroczony.



24

lut

2016

Ciemna uliczka

Więcej grafik do projektu gry o prowadzeniu karczmy. Na razie wciąż nazywa się ona Arashia Tavern, ale myślę, że niedługo trzeba będzie wymyślić jakąś lepszą nazwę. Wciąż eksperymentuję z użyciem tekstur i photobashem.



19

lut

2016

Karczma w górach

Oto nowy obrazek. Pracuję dalej nad wszystkim do symulatora karczy. Jeszcze nie jestem pewien, czy go skończyłem, może wrócę do niego jak skończę następną pracę, którą właśnie zaczynam.



14

lut

2016

Więcej wróżek

Odświeżając galerię postanowiłem rozszerzyć jeden z obrazków o dodatkowe projekty. Co oznacza więcej wróżek. Sam koncept powiększył się też o serię szkiców, które wykonałem przed przystąpieniem do pracy.



12

lut

2016

Poprawki

Wprowadzam poprawki do mojej galerii. Niektóre starsze obrazki zmienią zostały już podrasowane, porównanie możecie zobaczyć poniżej.



9

lut

2016

Żegnaj GameTrailers

Dziś pożegnaliśmy serwis, który w pewnym sensie powstał w początkach internetowego video dziennikarstwa i rozrywki związanych z grami. Zanim YouTube stało się praktycznie monopolistą w streamingu video istniało GameTrailers. Dzięki temu serwisowi przemysł wzbogacił się choćby o Angry Video Game Nerda, a i wiele innych gwiazd, które dziś prezentują swoje materiały na stronach konkurencji, zaczynało w ich dziale z materiałami społeczności. Może nie smuciłbym się, że strona upadła, gdyby była to jej wersja, sprzed paru lat, kiedy GT było własnością Viacomu i jak od wielu dużych serwisów, czuć było od nich korporacyjny smrodek. Od dobrych dwóch lat, załoga, zgromadzona pod przewodnictwem Brandona Jonesa (który na zawsze pozostanie głosem, który będę kojarzył ze świetnymi recenzjami video) stworzyła wiele materiałów, poświęconych grom video, którym można było naprawdę ufać. To co prezentowali, było szczere, przemyślane i bardzo pozytywne. Stanowiło świetną przeciwwagę do większości internetowego dziennikarstwa, które częściej kojarzone jest z przesadnym cynicyzmem i kompletnym brakiem entuzjazmu. Będzie mi brakowało tego pozytywnego nastawienia. Pozostaje mi jedynie nadzieja, że ludzie, którzy pracowali w GameTrailers, szybko znajdą pracę, czy może zostaną razem, tworząc jakąś nową wspólną inicjatywę. Śpij Buttons, śpij.