Raz na jakiś czas dostaję zlecenie na ilustrację od firmy Spellcrow, która zajmuje się produkcją gier figurkowych. W zeszłym roku rysowałem okładkę do ich nadchodzącego systemu bitewnego i parę mniejszych ilustracji. W tym roku pojawiła się okazja stworzenie kolejnej większe pracy. Cieszą mnie tego typu zlecenia, pozwalają trochę napiąć muskuły (żart zamierzony) i spróbować czegoś, co czasami wydaje się być trochę ponad moje siły. Tego typu zlecenie stanowi wyzwanie. Mogę też wykorzystać zgromadzone do tej pory doświadczenie, do czego nie zawsze nadarza się okazja.
Blog Mateusza "Kwad_rata" Dąbrowskiego. Ilustracje, Concpt Art, Komiksuy i Artykuły.
Puśćmy wodzę wyobraźni. Dostaje pan propozycję, od Marvela oraz DC. Aby zrobił pan rysunki do komiksu. Przyjąłby pan taką propozycję. Dlaczego pana pytam? Bo moim marzeniem jest pisanie dla tych wydawnictw. Myślę, że kiedyś ono się spełni.
W kwestii rysunków są na najwyższym z możliwych poziomów. Trochę czytam komiksy i wiem, że pana rysunki nie odbiegają poziomem od tychże rysunków z komiksów. Pozdrawiam.😁👌
Dzięki. Praca jest pracą, wszystko zależy od tego jak płacą i jakie są z tego korzyści. W przypadku takiego wydawcy argument do portfolio trochę się sprawdza, jednak nie ma co pracować za darmo. Marzenia są fajne, ale też trzeba trochę twardo stać na ziemi, by większemu i silniejszemu nie dać się zjeść. No i komiksy superbohaterskie to nie jest moje największe marzenie. Zawsze wolałbym tworzyć własne rzeczy, czy interesujące i ambitne w jakiś sposób projekty.
Rozumiem, że traktuje pan te wydawnictwa jako konkurencję. A nie chciałby pan być w tej konkurencji. To nie jest tak, że droga jest zamknięta. A nawet jak przez moment jest to po jakimś czasie jest otwarta. Trzeba wykorzystać ten moment tę chwilę. Często powtarzane nam jest nie sięgaj za wysoko. Bo nigdy tego nie osiągniesz. W U.S.A jest zdecydowanie inaczej. Tam każdy jest przekonany o swojej wyjątkowości i wartości. Od małego dziecka właśnie tego w szkole ich uczą. I później osiągają owe sukcesy. Mają to zaprogramowane.
Nie tyle jako konkurencję, co zwyczajnie osobny but. Każdy ma swoje jakieś cele i czasem cele wydawnictwa mogę się z moimi nie pokrywać. Chodzi o to, by nie dać się zwieść nazwie korporacji. Marvel, czy DC to tylko nazwy korpo, a w rzeczywistości bardziej podziwiałbym pojedynczych autorów, czy twórców, którzy tam pracują. Tak samo jest ze studiami w game dewelopingu. Wiele z firm, to tylko wydmuszki, dla których nie pracują już ludzie, którzy je zakładali, czy mieli decydujący wpływ na kształt powstających tam gier. Ważniejszy jest artysta, niż szyld pod jakim pracuje.
Uważa pan, że wydawnictwa zawłaszczają cały potencjał artysty. Że tworzą tylko to co narzuca im wydawnictwo. Mają tworzyć tak i tak i w ten sposób tworzą. Ja jednak myślę, że wydawnictwo daje im swobodę. Twórcy nie są żadnymi cyborgami.
Nie mogą tworzyć cały czas ci sami twórcy bo jest to niemożliwe. Choćby z tego powodu gdyż wielu już nie żyje. Bo wydawnictwo ma renomę od paru dziesiątków lat.
To tak samo jakby ktoś mówił niech rządzą Polską ci, którzy w 1918 roku uzyskali dla Polski niepodległość. Czyli: Roman Dmowski, Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski. Jak wiadomo jest to niemożliwe. Gdyż oni dawno nie żyją.
Moim zdaniem twórcy w wydawnictwach mają pełną swobodę. Nikt ich nie zawłaszcza.
Akurat nie jest udana ta przenośnia z rządami moim zdaniem. Nie ma to wiele wspólnego z tym jak działają komiksy.
Dla mnie, rysowania Batmana nie jest ostatecznym celem. Większość komiksów superbohaterskich, o tak długiej historii zwyczajnie zaczyna zjadać swój własny ogon. Postać nie ma już możliwości rozwoju, czy historie jakie przy jej pomocy opowiedziano zaczynają się mocno powtarzać, przez co jakość komiksów bardzo cierpi.
Z tego co czytałem na ten temat, to twórcy dziś aż takiej swobody nie mają. W dodatku zarobki stanowią spory problem. Nie tak dawno czytałem historie o rysownikach Marvela i DC (poszukałbym artykułu na ten temat), którzy rysując dla wydawnictwa nie byli w stanie zarobić na życie, a kiedy zachorowali i nie mogli pracować, to przez brak powszechnej opieki zdrowotnej w USA, śmierć zajrzała im w oczy. Ogólnie praca twórcza nie jest łatwa w najlepszych przypadkach, a kiedy nawet nie jesteś nawet właścicielem swoich pomysłów, to może okazać się bardzo toksyczna dla twórcy.
Sama nazwa wydawnictwa, dla którego bym pracował, nie zależy mi tak bardzo na pracy dla znanego wydawnictwa. Nazwa, to nazwa. Nie każdy komiks DC, czy Marvela jest dobry, ba większość ma jest na okropnie niskim poziomie (przynajmniej scenariuszowym). To jest jak z filmem, bardziej jestem fanem poszczególnych komiksów i historii, niż całego studia. To ludzie są twórcami, a nie samo wydawnictwo. Stąd lepiej śledzić scenarzystów i rysowników, niż to dla kogo pracują.
Należy też pamiętać, że sposób w jaki działają amerykańskie wydawnictwa, też nie jest do końca korzystny dla twórcy. Cokolwiek stworzysz, automatycznie staje się ich własnością. Stąd jeśli miałbym wybierać, to wolałbym rysować dla bardziej niezależnego Image, czy innej publikacji indie, która pozwala zachować prawa do postaci i historii, które wymyśliłem. Swoją sztukę trzeba jednak też traktować jak interes, a pracując dla dużego wydawnictwa, tylko dlatego, że ma ono już jakąś historię, podpisujesz od razu niekorzystny kontrakt. Nie dać się ponieść legendzie, to jest sztuka.
Ale moim zdaniem i tak ma pan talent. Nie tylko do rysunku ale także do pisania. Być może sam pan stworzy komiks. Kupię ów komiks na sto procent. Nawet jak będzie miał niski nakład.
A moda na komiksy już dawno minie. Bo fanem komiksów jest się cały czas a nie wtedy tylko gdy jest lansowana taka moda.
Jedni lubią gry inni komiksy a jeszcze inni zupełnie coś nadwyraz różnego. Myślę, że wiele osób po prostu się marnuje. Mają talent a inni raczej nie chcą dostrzec ich talentu.Bo gdzież ktoś może być lepszy odde mnie. To dyshonor to zniewaga. Przy takich ludziach nie rozwinie się żaden talent. Nawet tej najczystszej wody.
Zwłaszcza jak ktoś się wyróżnia. Jest gnębiony za to, że jest po prostu lepszy. To jeszcze pozostałość poprzedniego systemu. Ja go nazywam pseudokomunizmem. Bo on tyle ma wspólnego z komunizmem. Co dla przykładu pies z kotem.
Polska jest dość specyficzna. Ale jak się jest artystą, to też trzeba dbać o wizerunek i kontakty z ludźmi. To część pracy. “Komuna mentalna”(jak w piosence Kultu) istnieje, ale nie należy się jej poddawać, szczególnie, że życzliwych ludzi jest sporo, tylko trzeba wiedzieć, gdzie ich szukać.
Od jakiegoś czasu myślę nad powrotem do rysowania regularnie komiksu. Mam parę pomysłów do zrealizowania. Jeden to powrót do Łotra, drugi to projekt cyberpunkowy. Jeśli miałbym znów zacząć, to na pewno nie obyłoby się bez patronita/patrona, a komiks wydawany byłby jako gotowy odcinek, a nie pojedyncze strony, jak to było, kiedy rysowałem mój webkomiks przed 10 laty.
P.S. Poważnie myślę nad zbudowaniem nowego forum.