25

mar

2017

Unhyped

DC wraz z WB robią kolejne podejście, do tego, żeby przekonać mnie iż potrafią zrobić dobry film na podstawie swego komiksowego uniwersum. Właściwie to, ja robię kolejne podejście, by się przekonać, czy tym razem film mi się spodoba. Ostatnie 3 próby, w moim przekonaniu spaliły na panewce i każdy kolejny film, zdawał się być gorszy od poprzedniego. Za każdym razem też pisałem też, że trailer, który był mi prezentowany, nawet mi się podoba i jestem ostrożnie optymistyczny. Przy Man of Steel planowałem iść do kina, ale jednak odpuściłem, zarówno ze względu na pustki w portfelu, a także przez to iż byłem w owym czasie wyjątkowo zajęty. Ba, wydawało mi się, że film nie może być taki zły jak mówią, w końcu na trailerach prezentował się bardzo dobrze. Przekonałem się o tym jak bardzo się myliłem, zasypiając w trakcie seansu i w tym momencie już nie żałowałem, że jednak nie wybrałem się do kina. Musiałem przyznać rację większości krytyków, którym film, zupełnie nie przypadł do gustu. W owym czasie, bardzo broniłem też adaptację Watchmen, która nawet dziś nie wydaje mi się aż tak zła, choć dziś muszę powiedzieć, że zdecydowanie jej autorzy nie rozumieli materiału źródłowego. Muszę jednocześnie przyznać, że mój entuzjazm, do filmów Zacka Snydera, w tym momencie, kompletnie mnie opuścił. W dodatku retroaktywnie obrzydził mi wszelkie jego wcześniejsze twory i choć np. nie byłem fanem choćby 300, to wcześniej nie uważałem go za złego reżysera. To kompletnie zmieniło się gdy obejrzałem Man of Steel. Z kolei po seansie Batman v Superman, byłem już pewien, że na pewno nie chcę oglądać w kinie kolejnego filmu,  który u steru ma autora Sucker Punch i będę cierpliwie czekał na recenzje, od zarówno od znajomych, jak i paru autorów, którzy są bliscy, mojego filmowego gustu (a ten nie jest specjalnie wybredny i potrafię zadowolić się czymś, co wielu uznałoby za chłam). Suicide Squad z kolei, muszę zaliczyć do grona najgorszych filmów, jakie widziałem, który miejscami jest skrajnie niekompetentny i to nie w ten przyjemny, głupkowaty sposób, dzięki któremu, dobrze można bawić się choćby na X-Men: Apocalypse. Z tego wszystkiego wyciągnąłem jednak nauczkę. Nie idę na żaden film, wiedziony jedynie dobrym trailerem. Nie dam się ponieść stworzonemu przez marketing hype’owi. Zawsze czekam na  recenzje, czytam, czy oglądam ją uważnie i nie tyle na podstawie numerycznej oceny, co informacji na temat tego jakie dany obraz ma plusy i minusy podejmuje decyzję, czy chcę ten twór wspierać, kupując bilet do kina. Nie mam wewnętrznej potrzeby, by wybierać się na premierę i chyba udałbym się jedynie, jeśli ktoś zleciłby mi zrecenzowanie jakiegoś filmu, zapłacił zarówno za tekst, jak i za bilet. Jeśli mam iść na film, dla własnej przyjemności, to mogę poczekać i żadna presja ze strony ogarniętego gorączką fandomu, nie zmusi mnie bym postąpił inaczej (czy wspominałem o tym, że moje zdanie może zmienić jedynie najazd polskich królów na mój portfel ). Wracając do tego kolejnego podejścia, o którym wspominałem na początku, to trailer  Justice League, wygląda dobrze, a nawet bardzo dobrze. Casting w tych filmach, zawsze był trafiony i tutaj też nie mam zastrzeżeń. Nie oznacza to jednak, że film będzie strawny i uratuje tonącą filmową markę.