5

sty

2016

Samokrytyka

Największym wyzwaniem dla mnie zawsze była samokrytyka. Nie tyle krytyczne podejście innych do moich prac, wysłuchiwanie ich opinii i sugestii, bo to lubię, a własna przesadzona krytyczność. Zachowanie zdrowej równowagi, między zadowoleniem z dobrze wykonanej pracy i świadomość tego co jest świetne, a krytycznym podejściem do własnej twórczości, które pozwala na ciągły rozwój. Czasem dochodzę do takiego momentu, w którym sam wiem nad czym muszę jeszcze popracować, ale zewsząd słyszę pochwały, co czyni mnie nieufnym. Zazwyczaj ciężko mi uwierzyć w oponie osób, które znam osobiście i możliwe, że nie chcą mnie jakoś urazić. Łatwiej przychodzi mi wysłuchiwanie osób kompletnie obcych. Mam wrażenie, że przez pewną anonimowość ludzie są czasem bardziej szczerzy, a może też bardziej złośliwi. Czasem czuję, że graniczy to z ostrą paranoją, czy schizofrenią, bo komu można ufać w ocenie własnych prac, kiedy nie można nawet ufać samemu sobie.