24

sie

2017

Tuszday #33

Lepiej późno niż wcale. W tym tygodniu malowałem… ściany pokoju, na jednolity szary kolor. Ale w końcu wszystko jest posprzątane i mogę wrócić do rysowania.

 



15

sie

2017

Tuszday #32

Dzisiaj dwie postacie przyodziane w czarny szal. Jedna starsza, a druga młoda. Chyba uda mi się zapełnić notes, który teraz wykorzystuję jeszcze przed nadejściem tegorocznego Inktoberu.



14

sie

2017

Gabriel Knight i design przygodówek

Ostatnio postanowiłem odpalić Gabriel Knight: Sins of the Fathers (wersję oryginalną, nie remaster) i nie dziwię się, że przygodówki Sierry w pewnym momencie przestały się sprzedawać. Rozumiem, że średniawy scenariusz, trochę irytującego głównego bohatera i taki sobie voice acting (mimo gwiazdorskiej obsady), można zrzucić na to jaki był stan gier komputerowych w 1993 roku i w wielu aspektach medium jeszcze raczkowało, jednak źle zaprojektowane zagadki, to co innego. Lucasarts miało rację, że usunęło śmierć ze swoich gier, bo nie pasuje ona zwyczajnie do stylu rozgrywki. Szczególnie jeśli po paru godzinach gry, zapomnisz zapisać stan gry i musisz wszystko zaczynać od początku, bo nie ma tu żadnych checkpointów, a rozgrywka nie stanowi dla Ciebie żadnego wyzwania, a jest jedynie żmudnym odhaczaniem punktów na liście, które już wcześniej wykonałeś.

Do tego, o ile z początku gra jest nawet logiczna, to już po fabularnym dniu 3, zaczyna się ona sypać. Zdarzają się zagadki bez żadnych podpowiedzi, albo są one na tyle ukryte, że rozszyfrowanie ich wymaga siedzenia w umyśle projektanta, czy też momenty, w których kręcisz się w kółko, bo nie trigger zdarzenia, na które czekasz nie zaskoczył, bo nie spojrzałeś na jakiś element otoczenia (albo nie porozmawiałeś z jakąś niezwiązaną bezpośrednio ze sprawą osobą). Do tego pojawia się natrętny pixel hunting, bo grafika jest niskiej rozdzielczości i wiele elementów na ekranie jest bardzo małych i nawet ciężko powiedzieć, że tam są. Grając w nieco starsze Monkey Island jakoś nie miałem podobnych problemów i choć też zdarzały się zagadki z rodzaju księżycowej logiki, to zazwyczaj polegały one na jakiejś grze słownej, więc dało się je po chwili rozszyfrować i nawet jeśli były czasami upierdliwe, to przynajmniej wywoływały lekki uśmiech, kiedy zrozumiało się o co chodzi. Gabriel Knight ma z kolei wymaga od gracza tłumaczenia wiersza, który zdaje się być kompletnie niezwiązany z głównym wątkiem, z języka niemieckiego, by otworzyć zegar, znajdujący się kompletnie w innej lokacji. Czasami klasyki naprawę źle się starzeją.



9

sie

2017

Tuszday #31

Był już czas na wymianę pisaków. Przynajmniej tych, które odpowiadały za szarości.  Spodziewajcie się, że nie będę ich oszczędzał przez pare najbliższych tygodni. Może nawet kupię jakieś inne. Muszę kupić jakieś kolorowe. Stracę majątek.



7

sie

2017

Atak na plażę

Mógłbym pewnie jeszcze nad tym popracować, ale stwierdziłem, że na razie wystarczy. Jest to jeden z obrazków, które zacząłem jakoś zaraz po awarii mojego komputera, ale ciągle coś mi przeszkadzało w jego ukończeniu.



1

sie

2017

Tuszday #30

30 tydzień z rysunkami. Zaczyna się robić okrągło. Teraz po mały będę pełzł do 50. Choć w ramach wtorków, z racji tego iż rysuję więcej niż 1 obrazek w tygodniu, zrobiłem ich już więcej niż 30. Razem z rysunkami z okazji Inktobera, jest ich już ponad 60.



29

lip

2017

Nowe wzory w sklepie z koszulkami

Dodałem nowe wzory do sklepu z koszulkami. Minie jeszcze parę dni, zanim będzie można je łączyć z zamówieniami ze spreadshirt, bo wciąż oczekują na akceptację, jednak można już je kupić w skarbnicowym sklepie. Nowe projekty są z kotami i na razie więcej miałczków, czy innych zwierząt nie przewiduję. Z kolei nowa promocja na koszulki, pojawi się na początku września. Spreadshirt dość regularnie prowadzi 15%obniżki, bądź darmowe dostawy.



26

lip

2017

Tuszday #29

Wczoraj późno skończyłem rysować i uznałem, że nie ma sensu wrzucać tego w późnych nocnych godzinach. Szczególnie, że wczoraj pojawił się post z rysunkami.

 



25

lip

2017

Rysowane ołówkiem

Leżało sobie z rok, ale ostatnio, osoba, dla której to robiłem, odezwała się i zezwoliła na publikację tutaj.



19

lip

2017

Ponarzekam na zbójeckiego SNESa

Nintendo wypuszcza miniaturowego SNESa. Wiemy o tym od dobrych paru tygodni, a plotki o urządzeniu pojawiły się w sieci już po zeszłorocznej premierze NESa. Pierwsze wieści o cenie urządzenia, też można było potraktować pozytywnie. Nie była ona zbyt wygórowana i po przetłumaczeniu dolarów, czy funtów na złotówki, oscylowała w granicach 300-350 zł. Kiedy zobaczyłem po raz pierwszy tą konsolkę, to właśnie takiej kwoty się spodziewałem. Do tego Nintendo zapowiedziało, że tym razem wyprodukuje więcej towaru. Ostatnio, w przypadku miniaturowego 8-bitowca, Japończycy nie zdołali zaspokoić nawet małego procenta globalnego zapotrzebowania na swój produkt. Zresztą mieli nawet problem z utrzymaniem stałej produkcji Switcha i podczas premiery tej maszyny, w mediach pojawiały się liczne raporty o brakach w zaopatrzeniu, szczególnie w USA. Łatwo jest więc zwątpić, czy faktycznie popyte, który jest niesamowicie podsycany przez nostalgię, będzie choć w najmniejszym stopniu spełniony. Ostatnio skończyło się to tym, że przeróżni Janusze Interesu, skupowali na potęgę te urządzenia i windowali ceny do granic możliwości, przez co ciężko było je zdobyć w normalnych sklepach.

Z kolei w Polsce, nawet oficjalne kanały dystrybucji zdawały się uczestniczyć w tym procederze. W przypadku NESa , cena zdawała się być tylko trochę wyższa, co jest dość normalne w Polskich realiach, gdzie konsole, zawsze były odrobinę droższe niż być powinny i niż sugerowała bezpośrednia konwersja walut. Tym razem jednak zbójeccy sprzedawcy mocno przesadzają. Nie będę wytykał palcami (choć może powinienem), ale jeśli przyjrzycie się cenom w wielu sklepach internetowych, to szybują one pod niebiosa. Obecnie cena Nintendo Classic Mini: Super Nintendo Entertainment System (pełna nazwa) oscyluje w granicach 500-600 zł. Przy oficjalnych 69.99 Funtach Brytyjskich, jest to rozbój w biały dzień i nie polecam nikomu kupowania tego produktu w Polskich sklepach. Radzę sprawdzać Amazon, jeśli szykujecie się na kupno tej maszynki i mam nadzieję, że zarówno ten serwis, jak i e-bay, ograniczą ilość konsol jakie może nabyć jedna osoba (e-bay już nawet to potwierdził). Mam cichą nadzieję, że Nintendo jednak wyprodukuje na tyle dożo Nintendo Classic Mini: SNES, że sprzedawcy przygotowani na braki i windujący ceny, udławią się swoją zachłannością. Wątpię, że tak się stanie, po doświadczeniach z paru ostatnich lat, i raczej spodziewam się sporych niedoborów towaru na rynku, ale zawsze mogę zostać miło zaskoczony. W innym przypadku pozostaje się zachłysnąć nostalgią lat 90-tych, kiedy dobycie oryginalnego SNESa graniczyło z cudem i było nieziemsko kosztowne.